We’ve updated our Terms of Use to reflect our new entity name and address. You can review the changes here.
We’ve updated our Terms of Use. You can review the changes here.

Apeirofobia

by Miazmaty

/
  • Streaming + Download

    Includes unlimited streaming via the free Bandcamp app, plus high-quality download in MP3, FLAC and more.

      16.66 PLN  or more

     

1.
Symbole 04:59
Z koszmaru uciekam w koszmar Z tynku ściany w przestrzenie astralne Pierwszym koszmarem ja Drugim rzecz sama w sobie Pierwszy, to światło w oczach Drugi, to obietnica nocy I w niej chciałbym widzieć coś poza Lękiem i brakiem gruntu I w mgle chciałbym widzieć coś więcej Niż tę, co wszystko poza nią względne Trwożącą, bezwzględną tajemnice Bo choćby uśmiech pogardy demiurga Byłby lepszy Niż ślepy traf Bezkres i bezsens
2.
Miazmaty 04:30
Wobec bezkresu pustki i bezdni "Jak żebrak, karmiący szat swych robaczywość" W zgniliznę duszy mej zionę miazmatami W oparach tych brak zachęty Wyglądać poza odmęty Myśli zbłądzonych, skonałych I tak wciąż zatracony W zupełnym zapomnieniu Zgubiony we własnym cieniu Na własnej stypie tańczę Szatańskie Tango Sam na sam Opowieść się sypie Wytarta księga klisz koszmarnych Pełna cierni po suszonych różach W niej wołam, błagam i konam O jeno wskazówkę wypraszam I koniec końców zdarza się że koniec końców znów Nastaje pewien koniec Bynajmniej nie cierpienia Krępulcom nie ulegam Zakładam na siebie kaganiec Niby męczennik, Święty Wawrzyniec Bólu nie czuję już wcale I modlę się stale o deszcz Kwaśny i ciężki By zmył te złudzeń skarlałych resztki W starej, zatęchłej piwnicy Nie gorzeje, lecz dogorywam I gorzej już być nie może Gdy nie ma już nic do ukrycia A murszejąca wola wciąż się tli W nieustannych rozwolnieniach Obejmę popielne jej resztki Łkając: "Śpij mój aniele!" Samowstręt, samogwałt, samotność, ja sam I w kółko to samo Nie skończy się samo Nie samo Ja sam. A gdy wzywa zepsucie Mym honorem jest wstręt! Sam w siebie patrzę ze wstrętem.
3.
Lęki 03:36
Ognie płoną miliony lat Przyćmiewają lęk – przedwieczny strach Naszym katem jest Z naszych głów majaki Nocny ptaki dziobią serce snu Król olchowy – z oczami jak rtęć Żmija, co dusi mgłą Jak bezdech blade łuski Nie bój się, gdy trucizna nocy Spowija śpiące dachy Senne dachy Nie bój się To tylko sen Przyjdzie dzień Oślepi nas Przed strachem Wszechwładnym strachem
4.
Marazm 02:16
Czarna magia życia Nie jeden sposób na nudę Plamy nie do zmycia Zduś, zatruj, zalecz Twój normalny dzień zawsze dunkelheit Kiedy pijesz coś nigdy bruderszaft Za głupotę, grzechy i błędy Oddaję sobie z nawiązką Mój raj jest zaklęty W nieprostych wzorach Twój normalny dzień zawsze dunkelheit Kiedy pijesz coś nigdy bruderszaft "Ten potwór, co jak sen kołysze — Hipokryto, słuchaczu, mój bracie Codziennie i ty go słyszysz Jak szepta ze świstem" Aby zabić czas Wyślę ci listem Nie ma już nas
5.
Vastarien 06:03
Niech się ziści Niczym podmuch wiatru w martwii zimy Słowo, co drżące światło swe rzuci Na zrozpaczone przywidzenia Niedosięgłych ruin rzeczywistości I niech nastanie Królestwo miraży Na skraju wszelkiego istnienia, Wszelkiej istoty, co nieistotna Poza tym, że nęci sugestią Innych światów I niech ją pochłonie Nieziemska nierzeczywistość Nieludzka niedoskonałość Niech każdy jej kształt Podsuwa ogrom kształtów odmiennych Niech każdy jej wzór Wskazuje bezkresy nieobjęte Niech każdy jej cień Nasuwa to, co niewyobrażalne Lecz niech przed okiem łapczywym ukrywa Zanim prędko mu ono zmierznie Wszak tylko to, co nietknięte Namacalnym kłamstwem istnienia Czarem swym zmysły nieczułe nasyci
6.
Bezsens 06:41
W leśnej mszy Wśród wilgoci mchu I czystości strumyków Mierzę się ze wzgórzem Kształty drzew Mienią się symetrią Gdy tańczę o geometrii Zapamiętale Wyjąc do miesiączka Krewnym w lekkości mi wiatr Wznoszę się ponad wąwozy A międzydrzewną ciszę Przeszywa nagle szelest Rześki jak bryza Wśród płomieni, ruin i zgliszczy Wśród kierunków sfory Tam, gdzie strony i strofy poprzestawiane Gram na harfie pieśń zwycięzców Pieśń bezsensu Pobudziłem trupy Szturchałem tę nicość Igrałem z tą pustką Teraz pora wstawać Teraz będziem latać

about

Apeirofobia, jest niejako trawestacją black metalu, a jednocześnie oczywistym i szczerym hołdem w jego kierunku. Można umieścić ten materiał w nurcie PLBM. Poza black metalem, na wydawnictwie słychać – w różnych proporcjach – echa dark ambientowe, noisowe, bądź post-rockowe. W treści lirycznej odnaleźć można przedstawienie różnych stadiów degeneracji; od kryzysu wiary aż po nihilizm, lęki, mizantropię i nienawiść do samego siebie. Dominuje jednak tytułowy lęk przed chłodnym, obojętnym bezkresem. Lęk, którego wpływ sięga do obu sfer życia – tak sacrum, jak i profanum. Teksty, chociaż nie stronią od charakterystycznego dla gatunku tonu, zawierają również nietypowe parafrazy, nawiązania, a także elementy subtelnego humoru i subwersywności.

Okładka jest obrazem "Cisza" Johanna Heinrich Füssliego

credits

released November 23, 2021

Muzyka: Sędziwój, Czarcikęs, Chors
Gościnnie: Bōr i Wątpierz
Realizacja nagrań/produkcja: Chors

license

all rights reserved

tags

about

Miazmaty Kraków, Poland

contact / help

Contact Miazmaty

Streaming and
Download help

Report this album or account

If you like Miazmaty, you may also like: